Zastanawiałam się nad wielkoformatowymi pracami Twożywa, ale pomyślałam sobie, że na ich stronie jest wszystko znacznie lepiej opisane, więc zanurzyłam się w czasach drugiej wojny światowej i poszukiwałam jej śladów na ścianach.
Na początek cmentarz żydowski na Bródnie, który najpierw zniszczyli hitlerowcy, później „uporządkowany” wczasach PRL-u przez spychacze, które wszystkie resztki zachowanych nagrobków zepchnęły w jedno miejsce, teraz „dekorowany” jest przez debili.
Gdybyż te sympatyczne świnki i krowy były namalowane gdzieś indziej … A tak zamiast miłych wrażeń budzą mój niesmak.Na tej stronie http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=4996 można podpisać list do władz Warszawy w sprawie ratowania cmentarza.
A te komiksowe postacie, wbrew pozorom, nie symbolizują niczego zabawnego. Są one umieszczone przy końcu ulicy Dworkowej, u szczytu schodów wiodących do parku Morskie Oko. Przypominają one o tym jak w czasie Powstania Warszawskiego żandarmi obstawili szczelnym kordonem kamienice na ul. Puławskiej 49 i 51, każąc następnie mieszkańcom zejść na podwórze. Zebrało się ponad 150 osób, w większości kobiet i dzieci, których ustawiono trójkami i poprowadzono ku siedzibie żandarmerii na ul. Dworkowej. Kiedy kolumna dotarła na skraj skarpy, do schodków prowadzących na ul. Zajączkowską, Niemcy odsunęli zasieki z drutu kolczastego sugerując, że pozwalają cywilom przejść na terytorium opanowane przez powstańców. Część grupy zeszła już schodkami, gdy żandarmi niespodziewanie otworzyli ogień z broni maszynowej. Zginęło około 80 osób, w tym wiele dzieci. Podobno, w trakcie egzekucji szczególną bezwzględnością wyróżnił się służący w żandarmerii volksdeutsch Edward Malicki.
Tak wygląda tablica upamiętniająca to wydarzenie w całości.
A tak tablica u szczytów schodów, „ukraszona” przez „miłośników” historii. Jak mniemam skrót umieszczony u góry oznacza „Historię wielbimy, dlatego Pamiętamy”…
I na koniec bardziej optymistyczny akcent - zachowany napis z ulicy Dąbrowskiego.
Grafiti na cmentarzu żydowskim aż nie warto komentować...
OdpowiedzUsuńPrzerażająca historia z Puławskiej, taka jakich Warszawa jest pełna z czasów Powstania...
A napis "Min nie ma" jest jednym z moich ulubionych i na szczęście zachował się jeszcze gdzieniegdzie:-)
Naprawdę, słów brak, jak się patrzy na zdewastowane nagrobki. Ciekawe czy na grobie swoich dziadków nasprejowaliby krowę. Ech, szkoda gadać.
OdpowiedzUsuńNa cmentarzu wyprowadzają też psy. Co z tego, że po alejkach. I co z tego,że dla religii żydowskiej wygląd macew nie jest tak istotny jak wygląd i stan grobów u nas.... Dno dna.
OdpowiedzUsuńJakie to smutne...Wandalizm nie zna granic.
OdpowiedzUsuńDzięki za link do petycji
OdpowiedzUsuńWszystkie te miejsca i malunki i/lub bazgroły widziałem szukając skrzynek geocache w ich poblizu (lub szukając miejsca na założenie). Tych napisów z minami, to jeszcze ze dwa widzieliśmy
OdpowiedzUsuń